Miedź do spotkania z ostatnim w tabeli Zagłębiem przystępowała po 3 spotkaniach z drużynami z dolnej części tabeli. Wyniki były znacznie poniżej oczekiwań. Tylko dwa punkty i dwie zdobyte bramki sprawiały, że do meczu z czerwoną latarnią ligi legniczanie musieli podejść inaczej i w końcu sięgnąć po komplet oczek. Ta sztuka dziś się udała, choć trzeba przyznać, że znów można było pokusić się o więcej trafień. Na szczęście dużą skutecznością wykazał się Kamil Drygas. To właśnie on dość szybko, bo już w ósmej minucie zamienił na gola wrzutkę Michaela Kostki. Miedź imponowała pressingiem praktycznie przez całe 45 minut pierwszej połowy. Była drużyną lepiej poukładaną taktycznie i z dużo wyższą jakością piłkarską. Nie oznaczało to jednak, że bezrobotny był Mądrzyk. Bramkarz Miedzi interweniował dziś dwukrotnie w taki sposób, że cały stadion aż wzdychał z zachwytu i zdziwienia. Najpierw odbił celny strzał głową Karwota po dośrodkowaniu Camary z rzutu rożnego, a w drugiej części w tylko sobie wiadomy sposób wyłapał rykoszet po mocnym uderzeniu z dystansu.

Druga połowa zaczęła się od potężnego naporu Miedzi. Swoje szanse mieli Michalik, Mansfeld i Agbor. Obrońcy Zagłębia nie do końca radzili sobie ze zmasowaną ofensywą legniczan. W końcu przełożyło się to na drugiego gola. W polu karnym z gracją zatańczył Drygas i pewnym, mocnym strzałem w róg bramki odebrał wszelką ochotę do gry gościom. Miedź wygrała dziś pewnie i zasłużenie. Widać było to o czym przed spotkaniem mówił trener Bella, mianowicie odpowiedzialność taktyczną i niwelowanie największych plusów przeciwnika. Za tydzień zadanie będzie jednak zdecydowanie trudniejsze. Miedziankę czeka wyjazd do Gdańska, gdzie zagrają z tamtejszą Lechią. To spotkanie prawdopodobnie zadecyduje czy Miedź przezimuje na pierwszoligowym podium.
Miedź Legnica - Zagłębie Sosnowiec 2:0 (1:0). Gole: Drygas 2 (8', 68').