Dominik Nowak - Foto: WO(lca.pl)

- Oceniam to jako bardzo dobry los. Mamy okazję zmierzyć się z Legią, a nie zawsze jest taka możliwość. Oczywiście, jest to rywal wymagający i to Legia będzie zdecydowanym faworytem, ale cieszę się, bo jest to dla nas duża motywacja do pracy zimą, do tego, żeby w takim meczu zagrać nie tylko na sto procent, ale wznieść się na wyżyny umiejętności. Po to, żeby grać o zwycięstwo.

Można powiedzieć, że pucharowe rozgrywki to w ostatnich latach specjalność Miedzi. W zeszłym sezonie był półfinał i odpadnięcie po bardzo emocjonującej walce. Obecne rozgrywki także przyniosły emocje, a mecz ze Stomilem był swoistym dreszczowcem.

- Spotkanie ze Stomilem rzeczywiście było takim dreszczowcem, ale to jest już za nami. Jesteśmy w ćwierćfinale, teraz los przydzielił nam kolejnego rywala. Każdy ma swój cel. Skoro wygrywamy w pucharze mecz po meczu, to oczywiście następnym celem jest półfinał. Nawet gdybyśmy znów mieli awansować po takim dreszczowcu, to oczywiście nie mam nic przeciwko temu.

Sezon zaczęliśmy w trudnej sytuacji. Nastąpiły duże roszady kadrowe. Niełatwo było w tak krótkim czasie poskładać drużynę na nowo?

- Tak, ale tego byliśmy świadomi. Wielu piłkarzy odeszło do innych klubów, aczkolwiek różnie sobie tam radzą. Nie zawsze grają tak dobrze jak w Miedzi, co też każe oceniać naszą pracę pozytywnie. Natomiast jeśli chodzi o podsumowanie rundy, to budowa zespołu niemal od podstaw nie była łatwa. Zawodnicy odchodzili i przychodzili, a wszystko to wymagało czasu. Na pewno brakowało nam stabilizacji. Ale to nie tłumaczy wszystkiego, bo musimy od siebie oczekiwać więcej. Zima jest dla nas impulsem do ciężkiej pracy. Pracy, która ma nas zaprowadzić do celu, a tym pozostaje awans do Ekstraklasy. Mamy wielką motywację, żeby zespół Miedzi poprzez swoją dobrą grę wrócił na odpowiednie tory.

Kończymy rok na szóstym miejscu w ligowej tabeli. Z jednej strony na pewno pozostał niedosyt, ale z drugiej pamiętamy sezon, w którym wchodziliśmy do piłkarskiej elity. Wtedy też po jesieni Miedź nie była na pierwszym miejscu. To jest chyba niezła pozycja startowa przed wiosennym atakiem na lokaty dające bezpośredni awans?

- Dokładnie tak, jesteśmy na szóstym miejscu, natomiast musimy celować w pierwsze dwie pozycje. Dwa lata temu zaczynaliśmy wiosnę z miejsca czwartego i udało nam się wygrać ligę. Przed nami dwa miesiące ciężkiej pracy. Ten czas musimy maksymalnie wykorzystać, by jak najlepiej przygotować zespół do rundy wiosennej.

Wiosenny terminarz tak się dla nas układa, że z 14 meczów aż 9 zagramy w Legnicy. Będzie to stanowić psychologiczną przewagę Miedzi?

- Tak, bo mamy w Legnicy bardzo dobrych kibiców, którzy nas wspierają. To jest nasz dwunasty zawodnik. To wsparcie będzie dla nas bardzo istotne w batalii o powrót do Ekstraklasy.

Miedź zaskoczyła dość szybko przeprowadzając pierwsze transfery.

- Dzięki temu, że nowi zawodnicy dołączą do nas już od początku przygotowań, będziemy mieli więcej czasu na pracę. Ten czas będzie pracował na naszą krzyść. Pozwoli nam wypracować z zespołem pewną powtarzalność boiskowych zachowań. Dlatego ważne było dla nas, żeby transfery były przeprowadzone jak najszybciej.

Jesienią zdarzały się momenty dekoncentracji, gdy szybko traciliśmy w meczu dwie bramki. W ostatnich kolejkach słabsze były drugie połówki, ale mecz ze Stomilem pokazał, że nie była to raczej kwestia złego przygotowania motorycznego, bo przecież w dogrywce to Miedź mocniej przycisnęła rywali. Jest coś, na co trener ze sztabem planuje szczególnie poświęcić uwagę w trakcie przygotowań?

- To konsolidacja zespołu i sprawy mentalno-charakterologiczne. Co do przygotowania fizycznego jestem spokojny, bo nigdy nie mieliśmy z tym problemu. Natomiast, oczywiście, musimy pracować nad każdym elementem. Przede wszystkim nad taktyką gry w obronie jako zespół.