Dominik Nowak
Foto: WO(lca.pl)

- Spotkały się dwa bardzo dobre zespoły jeżeli chodzi o jakość gry i umiejętność operowania piłką. To było widać od początku meczu. Obie połowy rozłożyłbym na różne fazy. W pierwszej mieliśmy problemy z założeniem wysokiego pressingu i zbyt łatwo GKS z niego wychodził. Te przejścia były bardzo groźne. Jastrzębianie zdobyli bramkę po naszym błędzie w ustawieniu. To był kolejny taki błąd. Drugą połowę zaczęliśmy energicznie. Mieliśmy dobrą sytuację Kuby Łukowskiego. Mogliśmy doprowadzić do wyrównania. Po bramce na 2:0, grając w ataku pozycyjnym, naraziliśmy się na kontry. Odkryliśmy się i przeciwnik miał dwie piłki meczowe, po których mógł zamknąć to spotkanie. Natomiast brawa dla zespołu za pokazanie charakteru w końcówce, która była dynamiczna w naszym wykonaniu. Zdobyliśmy dwie bramki i stworzyliśmy jeszcze zalążki dwóch sytuacji, po których mogliśmy pokusić się o zwycięstwo. Nie zmienia to faktu, że trzeba szanować punkt z bardzo dobrym zespołem, mającym swój charakter. Widać, że trener ma wizję gry drużyny i na pewno jest to bardzo dobry zespół. Tutaj wygrać mecz jest sztuką. My, tak jak mówiłem, cieszymy się z tego, że pokazaliśmy charakter. Niech to będzie wizytówką tego zespołu. Gratuluję zawodnikom charyzmy w dążeniu do tego, żeby wydrzeć tutaj przynajmniej punkt.

Jarosław Skrobacz:

- Co mogę powiedzieć po takim meczu… Najchętniej nie komentowałbym tego wcale i zostawiłbym. Trzeba to jakoś przełknąć. W szatni mamy atmosferę jakbyśmy przegrali jakiś najważniejszy mecz. Z drugiej strony wydaje mi się, że też musimy podejść do tego inaczej. Wiemy z kim graliśmy. Drużyną, którą cały czas uważam za faworyta ligi. Dziękuję trenerowi Dominikowi za dobre słowa, bo zawsze miło słyszeć, że zespół coś fajnego prezentuje. Chcemy grać swoje i mieliśmy dzisiaj pomysł na ten mecz. Najgorsze jest to, że ten pomysł realizowaliśmy, ale jedna, a za chwilę druga niewykorzystana sytuacja na 3:0 sprawiła, że podaliśmy zawodnikom gości tlen i uwierzyli, że skoro my nie chcemy, to może oni. Stracone bramki spowodowały, że końcówka była szaleńcza. Próbowaliśmy jeszcze i nadziewaliśmy się na kontry. Mogło skończyć się różnie. W siatkówce tak jest, że jeśli nie wygrywasz przy stanie 2:0, to przegrywasz 2:3. Tutaj na szczęście tak się nie stało. Przyjmujemy ten remis. Jest jak jest. Trzeba walczyć dalej. Mamy jeszcze trzy spotkania w tej rundzie i chcemy zagrać nie gorzej niż dzisiaj.