Pierwsza połowa pokazała, że życie bez Łobodzińskiego i Santany łatwe nie jest. Stal zaskoczyła Miedź jej własną bronią. Mielczanie nie mieli zamiaru się bronić. Grali agresywną, wysoką obroną. W efekcie mieliśmy wyrównane 45 minut, w których więcej było walki niż podbramkowych spięć.
Najładniejsza akcja pierwszej połowy miała miejsce w 8 min. Zakończyła się trafieniem Rafała Augustyniaka, tyle że sędzia słusznie odgwizdał spalonego. Goście blisko szczęścia byli pół godziny później, gdy Dejan Djermanović z kilku metrów trafił głową prosto w Pawła Kapsę.
Po przerwie Miedź co prawda wypracowała przewagę, ale nie potrafiła jej udokumentować golem. Trzeba przyznać, że tak naprawdę nie miała za bardzo z czego. Piłkarze Dominika Nowaka mieli bowiem ogromne problemy ze sforsowaniem mieleckiej defensywy, choć bardzo się starali.
Piłkę meczową miał chyba Augustyniak, który w 82 min. posłał bombę zza pola karnego, ale Radosław Majecki popisał się udaną interwencją. Choć i bohaterem mógł zostać rezerwowy Fabian Piasecki, gdyby skonsumował dokładne podanie Michała Bartkowiaka. Była to jedyna sytuacja w tym spotkaniu, którą można określić jako stuprocentową.
Remisem pachniało od pierwszych minut. No i na podziale punktów się skończyło. Szkoda, bo gdyby Miedź ze Stalą wygrała, zostałaby liderem. A tak, musiała obejść się smakiem.
Miedź Legnica - Stal Mielec 0:0
Miedź: Kapsa Ż - Bartczak, de Amo, Bożić, Kwame Ż – Marquitos (59 Bartulović), Augustyniak, Egerszegi, Garguła, Bartkowiak (90 Żyliński) – Vojtus (69 Piasecki).
Stal: Majecki – M. Gancarczyk, Grodzicki Ż, Kiercz Ż, Leandro – Wroński (86 Janota), Górka Ż, W. Gancarczyk (72 Lech Ż), Cholewiak, Getinger – Djermanović (79 Banaszewski).[Tabela dostępna w pełnej wersji strony 1]