Na spotkanie z Piastem, które trzeba było nazywać meczem ostatniej szansy, trener Grzegorz Mokry zaskoczył. Po części wynikało to z kontuzji i czerwonych kartek. Niewielu jednak nie spodziewało się, że do bramki wróci Abramowicz, a obok Kapino na ławce usiądą Masouras i Narsingh. Takie roszady miały zaskoczyć Piasta, i może zaskoczyły, ale równie mocno co graczy Miedzi. W pierwszej połowie gospodarze nie zawiązali nawet zalążka ciekawej, ofensywnej akcji. Mecz, który miał toczyć się na ostru noża, bardziej przypominał przedsezonowy sparing. Tempo gry było ospałe, a kibice zebrani na stadionie myśleli chyba o niedzielnej poobiedniej drzemce zamiast emocjonować się piłkarskimi fajerwerkami.

Niestety ospały Piast zdołał zdobyć gola. Po wrzutce z rzutu wolnego piłkę głowa zgrał do środka Ariel Mosór, a tam z kilku metrów do siatki obok Abramowicza trafił Felix. Miedź nie potraktowała tej straty jako kubła zimnej wody i nadal grała w tempie sparingowym. Zawodził przede wszystkim Naveda, który pierwszy raz od trenera Mokrego dostał kredyt zaufania i miejsce w pierwszym składzie. Występ Meksykanina był na tyle bezbarwny, że nie wyszedł on już na drugą część meczu. Niestety nie zmieniło to wiele. Jak zwykle najbardziej aktywnym piłkarzem Miedzi był Maxim Dominguez, który dwoił się i troił by pchnąć grę do przodu. To właśnie on stworzył najlepszą szansę na wyrównanie kiedy to po krótkim dryblingu w polu karnym oddał strzał w słupek. Reszta graczy Miedzi wyglądała jakby była już pogodzona ze spadkiem. Z dziennikarskiego obowiązku należy wspomnieć, że ostatnie 10 minut Miedź grała w przewadze po czerwonej kartce dla Dziczka. Nie wpłynęło to jednak na wynik.

Taka postawa Miedzi nie uszła uwadze kibiców, którzy zażądali od piłkarzy oddania koszulek. Gdy próba rozmowy nie powiodła się, grupka agresywnych fanów wtargnęła na murawę i próbowała niewerbalnie wyrazić swoje niezadowolenie. Interweniować musiała ochrona, ponieważ piłkarze i pracownicy Miedzi znaleźli się w niebezpieczeństwie. Postawa piłkarzy i ich brak umiejętności wystarczających do utrzymania w Ekstraklasie da się jeszcze jakoś zrozumieć, ale atak na własnych piłkarzy przez "kibiców" to już jakiś kosmiczny poziom absurdu i coś z czym należy się jak najszybciej uporać.

Miedź Legnica – Piast Gliwice 0:1 (0:1)

Bramka: Jorge Felix Munoz Garcia (23’)

Żółte kartki: Maxime Dominguez (47’)

Czerwona kartka: Patryk Dziczek (80’)

Sędziował: Karol Arys (Szczecin)

Asystenci: Marek Arys, Bartosz Kaszyński

Sędzia techniczny: Sebastian Tarnowski

Sędzia VAR: Piotr Lasyk

Sędzia AVAR: Krzysztof Myrmus

Widzów: 3 848

Miedź: 31. Mateusz Abramowicz - 7. Angelo Jose Henriquez Iturra, 8. Victor Moya Martinez "Chuca", 10. Maxime Dominguez, 14. Kamil Drygas, 15. Santiago Naveda Lara (46’ 9. Luciano Narsingh), 17. Michał Kostka (70’ 21. Giannis Masouras), 19. Dimitar Velkovski, 23. Jurich Carolina (78’ 16. Dawid Drachal), 25. Nemanja Mijusković, 27. Andrzej Niewulis (88’ 6. Szymon Matuszek)

Rezerwowi: 1. Paweł Lenarcik, 40. Stefanos Kapino, 18. Emmanuel Agbor, 20. Damian Tront

Piast: 26. Frantisek Plach - 2. Ariel Mosór, 4. Jakub Czerwiński, 6. Michał Chrapek (90’ 34. Alex Sobczyk), 7. Jorge Felix Munoz Garcia (75’ 19. Michael Ameyaw), 16. Patryk Dziczek, 18. Kamil Wilczek, 20. Grzegorz Tomasiewicz (75’ 28. Michał Kaput), 77. Arkadiusz Pyrka (65’ 14. Jakub Holubek), 92. Damian Kądzior (90’ 24. Thomas Hateley), 98. Alexandros Katranis

Rezerwowi: 33. Karol Szymański, 3. Miguel Munoz Fernandez, 22. Tomasz Mokwa, 23. Szczepan Mucha