W porównaniu do pierwszej rundy poprzedniego sezonu, mamy jeden punkt więcej. A więc można mówić o jakimś progresie. Zdaję sobie jednak sprawę z tego, że nasz dorobek punktowy powinien być bardziej okazały. Po świetnym starcie byliśmy liderem, ale potem, niestety, dopadła nas plaga kontuzji. Przy naszym stylu opartym na wybieganiu i szybkiej grze, zaczęło brakować wojska. Gra się trochę posypała, co przełożyło się na gubienie punktów. Dlatego, faktycznie, nie do końca jestem zadowolony z tej rundy, bo powinniśmy być w tabeli wyżej.
Których meczów żałujesz najbardziej?
Boli domowa porażka z Forzą Wrocław. Ale najbardziej szkoda chyba straconych w sumie 3 punktów w Grodkowie i Wieluniu. Gdybyśmy je mieli, byłbym spokojniejszy o rundę rewanżową.
Siódemkę Miedź stać na skuteczny szturm na pierwsze miejsce?
Nikogo się nie boimy. Możemy wygrać z każdym w tej lidze. Końcówka pierwszej części sezonu pokazała nasz potencjał. Wygraliśmy wysoko z Borem z którym większość ligi się męczyła i AZS-em w Zielonej Górze. No i ze Stalą Gorzów Wlkp. w Pucharze Polski. Jeśli tylko jesteśmy w pełnym składzie, to każdego możemy pokonać. Jestem przekonany, że stać nas na skuteczną walkę o wygranie ligi.
Strata do Stali Gorzów Wlkp. wynosi 6 punktów. Do odrobienia?
Nadal uważam, że nasza liga nie ma zdecydowanego faworyta. Stal i Grunwald Poznań są bardzo mocne, ale myślę, że w rundzie rewanżowej będą gubić punkty. Terminarz nie jest naszym sprzymierzeńcem, bo z całą czołówką tabeli gramy na wyjazdach. Ale nie pękamy, bo jak już powiedziałem – gdy jesteśmy w komplecie, możemy wygrać z każdym. I nieistotne, w Legnicy czy w hali przeciwnika. Dlaczego mamy nie wygrać w Gorzowie czy w Poznaniu? Kiedyś byliśmy zespołem własnej hali, z której zrobiliśmy twierdzę. W gościach szło nam znacznie gorzej. To się już zmieniło. Z wyjazdów przywozimy znacznie więcej punktów niż w poprzednich sezonach.
Siódemka Miedź liczy się w walce o czołowe lokaty w I lidze, a w jej składzie coraz więcej wychowanków, kolejnych medalistów juniorskich mistrzostw Polski. Okazuje się, że 18 czy 19-letni zawodnicy nie muszą obniżać sportowej jakości seniorskiego zespołu.
Od kilku lat konsekwentnie stawiamy na szkolenie młodzieży, co przynosi efekty nie tylko w postaci kolejnych medali mistrzostw kraju, ale przede wszystkim na dopływ zawodników do kadry pierwszego zespołu. Nie można mówić o obniżaniu poziomu, tylko o podwyższaniu. Przecież taki Paweł Paterek czy Wojciech Styrcz to nie są jacyś tam chłopcy, którzy przed chwilą grali w juniorskich rozgrywkach. To wiodący w Polsce gracze w swoich rocznikach, reprezentanci kraju. Obaj świetnie pasują do naszego stylu gry. Cieszę się, że już stali się ważnymi postaciami drużyny.