– W pierwszej połowie w naszej grze nie funkcjonowało dosłownie nic! Źle weszliśmy w mecz. Słabo wyglądaliśmy w ataku, dzięki czemu gospodarze karcili nas kontrami. W obronie też było bardzo źle, przegrywaliśmy mnóstwo pojedynków jeden na jeden. Mając w pamięci mecz w Piekarach Śląskich, to w Grodkowie po parkiecie biegała jakaś inna drużyna – narzeka trener Siódemki Miedź Paweł Wita.
Trudno się naszemu szkoleniowcowi dziwić, bo po 30 minutach Olimp wygrywał już 16:9. Początek drugiej połowy zapowiadał pogrom. W 41 min. było już bowiem 22:12. Tyle że wówczas nasza drużyna przeszła metamorfozę. Trener Wita zmienił system obrony na 5-1 i gospodarze wpadli w tarapaty. Między 43. a 50. minutą Siódemka Miedź zaaplikowała beniaminkowi 8 bramek, tracąc w tym czasie tylko jedną i zrobiło się już tylko 23:20.
Mimo kiepskiej postawy w pierwszej połowie, dzięki przemianie po przerwie Siódemka Miedź w Grodkowie mogła wygrać. W 55 min. doszła „Olimpijczyków” na dwa trafienia (25:23). Niestety, w końcówce zabrakło trochę szczęścia. Legniczanie dwukrotnie bowiem obili słupek i dwukrotnie poprzeczkę.
– Drużynie należą się słowa uznania za ambitną walkę i pościg. Szkoda, że nie udało się dogonić rywala, ale taka niestety była cena za bardzo złą pierwszą połowę. Natomiast Olimp potwierdził, że jest bardzo groźny. Sądzę, że w Grodkowie punkty pogubi jeszcze sporo drużyn – podsumowuje mecz trener Wita.
Olimp Grodków – Siódemka Miedź Legnica 31:27 (16:9)
Olimp: Młoczyński, Łągiewka, Mańko – Maciejewski 5, Stępień 1, Hertel 3, Mierzwiński 2, Rogaczewski 7, Ungier 4, Kulej 2, Kolanko 3, Górny, Koszyk, Szulc 4. Kary: 6 min.
Siódemka: Mazur, Dekarz – Majewski 1, Przybylak, Płaczek 1, Koprowski, Ziemiński 4, Bogudziński, Piwko 7, Drozdalski 2, Styrcz 1, Mosiołek, Gregułowski 6, Skiba 5. Kary: 4 min.