W mecz lepiej weszli goście, którzy pierwszego seta wygrali co prawda tylko do 23, ale to oni rządzili na parkiecie. W drugiej partii role się odwróciły. To Ikar był zespołem lepszym. Tyle, że stanął w końcówce i lider doprowadził do remisu 23:23. Dwa bloki - najpierw pojedynczy Filipa Michalewskiego a w kolejnej akcji potrójny - spowodowały jednak, że gospodarze wygrali seta i wyrównali stan meczu.
Trzecia partia padła łupem BTS-u. Zasłużenie, bo goście prowadzili w niej od pierwszej piłki. Gdy w secie czwartym Ikar przegrywał już 4:8, wydawało się, że komplet punktów pojedzie do Bolesławca. Wtedy jednak losy tej partii odmienili Marcin Izba i Michał Trzmiel, którzy dali świetne zmiany. Obaj świetnie spisali się w polu zagrywki i ataku. Ze stanu 10:11 Ikar doprowadził do wyniku 17:11 i oba zespoły były już myślami przy tie-breaku.
W nim więcej zimnej krwi zachowali goście. Wygrali ją dosyć pewnie, bo do 11. Ikar przegrał i nie pomogła mu bardzo dobra gra w całym meczu doświadczonych Rafała Malca i Marcina Kozara.
- Boli ta porażka, bo zagraliśmy dobre spotkanie. Sęk w tym, że BTS był trochę lepszy i wygrał zasłużenie. Zabrakło nam dziś dokładności w rozegraniu piłki - mówi trener Ikara Bogusław Pieluch.
Ikar awansował do grupy finałowej z trzeciego miejsca. Zabrał do niej ze sobą 4 punkty. Grupę wygrali bolesławianie (8 pkt.) przed PCO Volley Żarów (6 pkt.). Przed legniczanami teraz dwanaście spotkań (mecz i rewanż) z najlepszymi drużynami z grup B i C.
- Wierzę, że stać nas na miejsce na ligowym podium. Ten zespół stać naprawdę na dużo. Wiele zależy jednak od samych zawodników. Jeśli są w intensywnym treningu, mogą w tej lidze wygrywać z każdym. Bardziej też muszą być drużyną, a nie analizować indywidualne błędy. Warto w tych chłopaków inwestować. Teraz czeka nas krótka przerwa świąteczna i bierzemy się do roboty - analizuje Pieluch.
Ikar Legnica - BTS Elektros Bolesławiec 2:3 (-23, 23, -21, 15, -11)
Ikar: Kozar, Koncewicz, Wolak, Kupiński, Kosiewicz - Kozar oraz Młotek, Izba, Śliwa, Trzmiel.