Na temat trzeciego seta trener Pieluch powinien ze swoimi zawodnikami dłużej porozmawiać. Jego podopieczni rozpoczęli go od 0:5. Później przegrywali już 1:10! Nic więc dziwnego, że szybko myślami zaczęli być już w partii czwartej.
W niej znów kibice oglądali dobrze grającego Ikara. - Źle weszliśmy w ten mecz. Brakowało dobrego odbioru i rozegrania. Dopiero w czwartym secie cały zespół grał tak, jak powinien. Gdy go wygraliśmy, byłem dobrej myśli przed tie-breakiem - mówi trener Bogusław Pieluch.
Niestety w decydującym secie większą odpornością psychiczną wykazali się bardziej doświadczeni zawodnicy Ren-Butu, którzy wygrali do 12 i cały mecz 3:2. Dzięki zdobytemu punktowi Ikar przybliżył się jednak do celu, jakim jest 2. miejsce w końcowej tabeli gwarantujące awans do najlepszej czwórki rozgrywek.
- Mieliśmy trochę kłopotów personalnych. Szczególnie na środku siatki. Mateusz Strzelczyk wciąż leczy kontuzję, a Filip Michalewski grał z bolącym barkiem, dlatego sporo siedział na ławce. Na rozegraniu pojawił się rekonwalescent Jakub Koncewicz, ale widać u niego jeszcze zaległości. Nie zmienia to faktu, że jeżeli mamy ambicję na grę w 2. lidze, to nie możemy takich spotkań przegrywać - dodaje szkoleniowiec Ikara.
Ikar utrzymał 2. miejsce w tabeli. Nad BTS Bolesławiec ma punkt przewagi, a przed sobą mecze z dwiema najsłabszymi drużynami w grupie. Z Ogniem Żmigród i Pogonią Góra.
Ikar Legnica - Ren-But Złotoryja 2:3 (-17, 24, -18, 20, -12)
Ikar: Michalewski, Kupiński, Młotek, Śliwa, Maksymiuk, Broński - Duda oraz Koncewicz, Izba, Łuszcz, Żarczyński, Malec.
Ren-But: Biały, Goryczka, Płotnicki, Celoch, Pietrzak, Kuczyński - Napora oraz Lewicki.